Jeszcze do niedawna łowienie karpia było zarezerwowane dla nielicznych wędkarzy, wręcz koneserów, którzy pilnie strzegli tajemnic swoich zanęt i przynęt. Każdy z nich miał własne metody ich sporządzania, którymi rzadko kiedy dzielił się z innymi miłośnikami połowu tej królewskiej ryby. Bardzo duży problem stanowiły także mniejsze ryby nieustannie podjadające przynętę i wciąż poszukiwano sposobu aby temu zapobiec. Pewnego dnia jakiś amator karpi wpadł na genialny pomysł, aby jako jeden ze składników zastosować surowe jajka i przygotowane kulki wrzucić na moment do wrzątku. Po ich wyjęciu i ostudzeniu okazało się że na wierzchu utworzyła się twarda skorupka i w ten zupełnie przypadkowy sposób powstały znane do dzisiaj kulki proteinowe.
Karpie to wyjątkowo żarłoczny gatunek ryby i dlatego bardzo łatwo jest je przywabić do naszego łowiska, a dzięki swojej skuteczności nowa przynęta szybko zyskała olbrzymią popularność i zaczęło ją produkować coraz więcej firm. Można je było dostać w najróżniejszych smakach i kolorach i szybko wyparły inne metody połowu tych ryb. Ta popularność utrzymuje się do dnia dzisiejszego i obecnie z kulek korzysta każdy szanujący się wędkarz. Kulki proteinowe można podzielić na dwie podstawowe grupy, pływające i tonące. Pierwszą ich odmianę używa się podczas łowienia w akwenach o gęstej roślinności podwodnej lub o mulistym dnie w którym inne kulki byłyby bardzo słabo widoczne. Wielu wędkarzy stosuje także nietypowe rozwiązanie jakim jest połączenie w jednej przynęcie obu rodzajów kulek, które nosi potoczną nazwę bałwanka. Sprawdzają się one doskonale, kiedy karpie w łowisku wykazują dużą podejrzliwość i brak zainteresowania przynętą. Drugi rodzaj kulek, czyli tonące mają bardziej uniwersalne zastosowanie w praktycznie każdych warunkach, zwłaszcza kiedy mamy pewność, że dno jest piaszczyste lub żwirowe, dzięki czemu będą one dobrze widoczne. Jak widać staranny dobór kulek do rodzaju łowiska ma niebagatelne znaczenie i warto dokładnie stosować się do powyższych zasad.
Mimo, że kulki proteinowe są wytwarzane przez wielu producentów w najróżniejszych wielkościach, kolorach czy smakach, to mają bardzo zbliżony skład. Do ich produkcji używa się wysokiej jakości białek, mieszanek proteinowych, węglowodanów, tłuszczów oraz minerałów i witamin. Istnieje nawet teoria, choć nie do końca potwierdzona, że karpie potrafią odróżnić poszczególne składniki i ich wartości odżywcze. Może nie jest to prawda, ale udowodnionym faktem jest, iż te ryby dokładnie odróżniają najbardziej im odpowiadający smak lub kolor. O wiele ważniejszy wydaje się być smak, gdyż nawet kiedy przynęta spoczywa w mule czy roślinności na dnie, to bezbłędnie potrafią ją odnaleźć. W kulkach oprócz smaku i koloru jest również ważna ich twardość oraz rozmiar. Najmniejsze o wielkościach rzędu 1 cm używa się przy wyjątkowo słabych braniach i to nie tylko karpi, ale i innych gatunków ryb, takich jak liny czy nawet amury. Najczęściej jednak wykorzystuje się te o rozmiarze od 1,5 do 2 cm, a jeśli interesuje nas łowienie dużych okazów, szczególnie amurów dorastających nawet do 1,5 m długości, to można użyć kulek o średnicy do 3 cm, które nazywa się potocznie fredami lub jombami.
Równie ważna jak dobór smaku, koloru i wielkości kulek proteinowych, jest technika łowienia z ich użyciem. Różni się ona od powszechnie znanych metod gruntowych czy spławikowych, jakie stosuje się do połowu innych gatunków ryb. Najczęściej jest to metoda włosowa z dołączoną przynętą proteinową. Umieszcza się ją nie bezpośrednio na haczyku, ale na tzw. włosie wykonanym z mocnej plecionki i będącym przedłużeniem przyponu. Ważne jest aby jego długość dokładnie dobrać do wielkości kulek, a do ich zamocowania używa się igły, którą po prostu nawleka się kulki i zabezpiecza gumowym ogranicznikiem uniemożliwiającym ich zsuwanie się. Wiele lat używania tej przynęty udowodniło jej wysoką skuteczność, a karp żeruje jak przysłowiowy odkurzacz i jeśli zassie kulkę to zazwyczaj razem z haczykiem wbijającym się w jego pysk. Jednak jak każda metoda wędkowania, tak i stosowanie kulek nie jest pozbawione wad. Ich łatwa dostępność i brak konieczności własnoręcznego sporządzania, sprawiły, że zaczęto ich używać bez żadnych ograniczeń, wręcz zasypując nimi wszelkie akweny, w których zaistniał choćby cień podejrzenia, że można w nich znaleźć karpie czy amury. Spowodowało to w wielu z nich nieodwracalne szkody polegające przede wszystkim na znacznym zakwaszeniu wody przez gnijące na dnie niezjedzone przez ryby kulki. Wszystko to sprawiło, iż w trosce o delikatny ekosystem, w wielu akwenach zabroniono ich używania. Jeśli jednak zachowamy umiar, to na pewno okażą się przynętą idealną, dzięki której każdy z nas w końcu złowi swój wymarzony, najlepiej medalowy okaz. Jest to także stosunkowo niedroga przynęta, a otwarte opakowanie można nawet przez kilka miesięcy przechowywać np. w lodówce bez żadnego ryzyka zepsucia jego zawartości. Kulki proteinowe najlepiej jest jednak zamrozić i rozmrozić dopiero przed wyprawą na ryby.